rza pan zostać w Chinach, mijnheer Aardappelenborsch? Osiąść tam?
— Tak, tak właśnie zamierzam przez wzgląd na zdrowie. Chcę kupić plantacje, albo nawet założyć nowe.
— Ale gdzie?
— Nie wiem; poszukam.
— Czy włada pan chińskim?
— Mniej, niż nie.
— To odwaga zapuszczać się w głąb Chin!
— O, ja się nie lękam. Biorę ze sobą tłumacza. Nasz konsul postara mi się o dobrego. Zbyty kłopot. Kogóż mam się lękać? Pieniędzy nie noszę przy sobie, a na plecach mam dwie strzelby; prochu i kul również nie brak.
— Czy obrał pan jakąś dalszą drogę z Kantonu?
— Nie. Poradzę się konsula
— Mam wrażenie, że lekarz pana okpił. Czy mogło mu zależeć na pańskim wyjeździe?
— Właściwie nie, aczkolwiek jego teść odkupił ode mnie plantację.
— W tem sęk! Jesteś pan zbyt łatwowiernym człowiekiem. Czy masz rodzinę?
— Nie mam ani żony, ani dzieci. Ale mój dziadek żyje jeszcze w Niderlandji. Mieszka u mojej siostry i dobrze mu się dzieje.
— Czy nie woli pan wrócić do swoich, do ojczyzny?
— Nie. Niderlandja nie odpowiada memu zdrowiu. Kocham ojczyznę, ale nie odpowiada mi chłodny
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/99
Ta strona została skorygowana.
95