Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
—  18  —

nasze wymaga tego, ażebyście się oddalili. Kto po upływie tego czasu nie oddali się, ten kulą w łeb dostanie.
— Żartujesz.
— Wcale nie żartuje, mówię prawdę!
— Musimy zabite konie odciągnąć, przynajmniej zdjąć z nich uprząż.
— W tym celu możecie przyjść później. Daję ci słowo, że ani jednej zgłoski do was nie przemówię. Co rozkażę, musi być spełnione. A więc precz z wami, bo strzelać będę!
Skierowałem lufę mego karabinu ku naczelnikowi, a Hadżi poszedł za mym przykładem. Strach przed mym karabinem poskutkował. Kurdowie rzucili na mnie dzikim wzrokiem, nie śmieli się jednak oprzeć. Poszeptali pomiędzy sobą i poszli ku domowi, jedni pieszo, drudzy na koniach. Gdy przybyli do krzewiny, z której nadbiegli, obrócił się ku nam naczelnik, podniósł groźnie w górę swa flintę i zawołał:
— Krew jest czerwona; strzeż się wężów!
Była to nieostrożność z jego strony, gdyż zdradził się z swym zamiarem; wypowiedział dość otwarcie, że ścigać nas będzie tajemnie, by pomścić się. Musieliśmy więc mieć się na baczności.


Rozdział 2.
Jussuf Ali.

Gdy się Arabowie oddalili, puścił wodze wesołości Hadżi Halef Omar i rzekł do mnie, śmiejąc się: