Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.
—  31  —

nam, wrzeszcząc; ja odezwałem się do nich:
— Stójcie, bo inaczej strzelę do waszego naczelnika, a kto z was skieruje broń swą ku nam, temu puszczę kulkę przez mózg.
I oni usłuchali; stanęli, tak wielki był ich przestrach przed naszym karabinem. W tem przyprowadzili konie Hadżi Halef i Kasem.
— Przekonujesz się teraz, — rzekłem do naczelnika — że byłbyś krzywo przysiągł. Nie jesteśmy tymi ludźmi, z którymi można robić, co się podoba. Teraz każesz nam przynieść wszystko, coście nam odebrali, a potem...
— Boże, o Boże, co się tu robi, — przerwał mą mowę głos niewieści po za mną.
Obejrzałem się i ujrzałem Fatimę Marryah, która właśnie przybiegła przez bramę ciernistą.
— Wzięto nas do niewoli i obrabowano, ażeby nas potem zamordować — odrzekłem. — Aleśmy się oswobodzili i zastrzelimy wszystkich, gdyby nas na wolność nie puszczono.
— Wzięto was do niewoli i obrabowano — chciano was zabić, was, mych oswobodzicieli i zbawców, którym życie moje zawdzięczam? Ani włos z głowy waszej nie spadnie; zapewniam was o tem!
Nadeszła jak najbliżej i mówiła z takim zapałem i tak prędko do naczelnika i ludzi jego, iż nie mogłem myślą podążyć za jej słowami, chociaż dość dobrze znam język Kurmandżi. Mowa płynęła jej formalnie z ust. Jeszcze nie skończyła i jeszcze mówiła, gdy