Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.
—  38  —

łah pogromił — taki wywarł na nim wpływ, że nie mogłem go stamtąd wydobyć. Zmartwił mnie on jeszcze bardziej przez to, iż powiedział, że poczyna mu wschodzić światło, którego dotąd napróżno szukał. Nic nie wskórawszy, powróciłem do domu, on tam pozostał. Czasami odwiedzał nas i przynosił nam różne dary. Prosiłem go, ażeby u nas pozostał. Groziłem mu, czem tylko grozić mogłem, ale nic to nie pomogło. Odpowiadał mi w długich mowach, których rozumieć nie powinienem. Wysyłałem nieraz do niego mą żonę, gdyż sądziłem, że matki prędzej usłucha, aniżeli ojca, ale nie ona go, lecz on ją ujął za serce, gdyż i żona moja poczęła mówić o świetle, które weszło, ażeby oświecić wszystkie ludy i pogan, poczęła mówić o gwieździe, którą ujrzeli królowie wschodu. Jeżeli tak dalej pójdzie, to syn mój umrze dla nas i...
— Dla mnie on nie umrze! — przerwała mu żona, głośno płacząc. — Jest on mojem dzieckiem, jedynem, drogiem dziecięciem i takiem pozostanie, dopóki żyć będę!
— Niewiasto, milcz! — zawołał na nią rozkazująco. — I ciebie on uwiódł. Czy chcesz zostać chrześcijanką i modlić się do krzyża? Ten Iza był, jak mówią, prorokiem wielkim, ale czem on jest wobec Mahometa, wobec świętego Aliego, Hassana i Husseina! Czy chcesz bronić syna wiarołomnego; biada mu, jeżeli jeszcze raz przybędzie! Opuścił on mnie, a teraz chce mi jeszcze wziąć z serca niewiastę moją! Wiem, w co mam wierzyć, i...
Nie pozwolił dokończyć mu zdania głos,