który zabrzmiał od najdalej położonego ogniska. Było to jego nazwisko, zawołano go po imieniu, ażeby przybył; powstał więc z miejsca i udał się, dokąd go wołano.
— Panie, — płacząc, rzekła do mnie Marryah, — rzecz się ma tak zupełnie, jak ci mąż opowiadał, a jednak nie jest tak, jak ci mówił. Wiele, wiele łez wylałam z powodu Hassana i Husseina, których zamordowano, gdyż myślałam o Fatimie, matce zabitych. Teraz płaczę z powodu Izy Ukrzyżowanego, który umarł za wszystkich ludzi i myślę o Maryi, Matce Boleściwej, która stała pod krzyżem Syna. Syn mój wiele mi opowiadał, a co mi mówił, w to wierzę, gdyż kocham go. Opowiadałam to memu mężowi często, bardzo często. Zachował on to w głębi serca, wiem o tem; uważałam to, gdyż sam począł czasami mówić o Jezusie i Maryi. Powstał niepokój w jego duszy, ale więcej u niego znaczy Mahomet, aniżeli Zbawiciel świata. Ale modlę się cicho do Boga, ażeby pokonał Mahometa i dopomógł ojcu mego syna do poznania światłości, którą uważam za wieczną prawdę. O Boże, Boże, kogoż on tu prowadzi?
Zwróciłem wzrok w stronę, w którą ona patrzała. Stała, jakby osłupiała z przestrachu, czy też z radości? — trudno było odgadnąć. Mąż jej wracał, ale przy boku jego kroczył ktoś, którego nie mogłem poznać; płomienie ognia zanadto migotały. Kurdowie i Kurdyjki szły za nimi. Wtedy Marryah krzyknęła:
— Syn mój, syn mój! On to, on!
Pobiegła ku niemu, objęła szyję jego ramionami i przycisnęła go do serca. Teraz po-
Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.
— 39 —