Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.
—  42  —

nem i już cofnąć się nie możesz? Czyż nieprawda?
— Tak jest, jestem chrześcijaninem i nim pozostanę na zawsze!
— A więc bądź przeklęty, przeklęty na wieki!
— Ojcze, — zawołał na cały głos syn, rzucając mu się do nóg. — Wstrzymaj się, nie wymawiaj tego straszliwego słowa! Jesteś w gniewie. Skoro się uspokoisz, będziesz inaczej myślał i mówił. Nie chciałem ci tego wszystkiego w ten sposób, tak prędko i nieprzygotowanie powiedzieć. Tyś mnie zmusił do tego swemi pytaniami. Opanuj się! Nie myśl tylko o mnie, ale i o matce, która ci u nóg leży!
Fatima Marryah rzuciła się mężowi do nóg i objęła je. Odepchnął ją, podniósł ramię, rzucił się na syna, krzycząc:
— Ja mam się opanować, ja! Ty to mi mówisz, syn ojcu, ty ropucho, ty psie. Natychmiast mi przysięgnij, że porzucisz Izę ukrzyżowanego, bo inaczej...
Wstałem od ogniska. Rozwścieczony ten człowiek chciał bić syna. Chciałem temu przeszkodzić, dlatego wszedłem pomiędzy nich i rzekłem w spokojnym tonie:
— Yussufie Ali, czy chcesz tę sprawę, która powinna być załagodzoną pomiędzy między czterema ścianami, wśród rodziny, tutaj, i w ten sposób na widok publiczny wystawiać? Usłuchaj mej rady i...
— Milcz! — zawołał do mnie grzmiącym głosem. — Tyś tak samo takim giaurem, takim psem, którego ścierwa jeść nie chce sęp