Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.
—  54  —

i Marryhę, sądzili, że w pobliżu znajdują się także Mir Yussufowie i puścili na nich swe ogary. A gdyby te odkryły Halefa? Musiałem się więc śpieszyć, a miałem tylko przy sobie nóż. Chodziło teraz o to, ile jest psów; z jednym lub z dwoma byłbym mógł dać sobie radę i bez ołowiu i kuli. Naturalnie nie było można nawet strzelać, gdyż to byłoby zdradziło naszą obecność przed czasem.
— Halefie, siedzisz tam jeszcze? — zapytałem.
— Tak jest, mów ciszej, i wejdź prędko z powodu psów.
W kilku sekundach byłem już na drzewie obok niego.
— Wszystko stracone, sihdi, — rzekł. — Spojrzyj jeno w tamtą stronę.
Przejął mnie strach, jakiego dotąd nigdy nie czułem. Hussein Iza wisiał na krzyżu, a rodzice jego byli u dołu przywiązani do pnia.
— Czy on długo w tem położeniu żyć może? — zapytał Halef. — Wisi on już od kwadransa. Przed chwilą prosili rodzice jego o wstęp do ogrodzenia.
O nierozważni! — W jaki sposób przymocowano go do krzyża.
Rzemieniami.
— Czy go wprzód bito?
— Nie.
— To może on żyć jeszcze dzień cały. Mnie Yussufowie odmówili pomocy; ale my obaj oswobodzimy go i rodziców jego. Jak tam z psami? Ile ich jest i gdzie są teraz?
— Jest ich trzy. Puszczono je po przybyciu rodziców Husseina Izy. Zaszczekały