Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.
—  58  —

go. Chciałem pozostać wiernym Ałłahowi, który cię przecież nie ocali. Boleści moje są większe, aniżeli twoje: ale Pan przyjdzie z pomocą. Jeżeli to zrobi, wtedy wyryję sobie na piersiach imię Salib Iza na pamiątkę niewypowiedzianych męczarni.
— Nie płacz matko, — prosił Hussein Iza. — Bogarodzicielka znosiła tysiąckroć większe boleści, aniżeli ty znosisz. Nie płacz ojcze, gdyż można mi zazdrościć; śmierć za wiarę otwiera mi drogę do raju. Nie żal mi siebie, ale was. Przybyliście, ażeby mnie ocalić i sami popadliście w objęcia śmierci. Ale nadejdzie może Pan, który was przynajmniej ocali.
Podniósł głowę do góry, głośno modlił się do Boga i ustawicznie i pełen zaufania wzywał pomocy Matki boleściwej. Mir Mahmallowie szydercze w tym czasie robili uwagi. Nie mogłem i nie powinienem dłużej jeszcze zwlekać, chociaż nie wiedziałem, jak będę mógł z Halefem, albo nawet sam z potrzebną szybkością trzy osoby oswobodzić. Przyłożyłem rękę do ust i zaszczekałem bardzo głośno po trzykroć, jak szakal. Skierowawszy oko ku przeciwnej stronie, ujrzałem natychmiast płomyczek, po którym wzbiły zaraz w górę dwa, trzy, cztery i dalsze i zajęły niebawem ogrodzenie. Pół minuty później stanęła przestrzeń około dwudziestu łokci szeroka w jasnych płomieniach, które coraz dalej a dalej szerzyły się z niezwykłą szybkością.
Mahmallowie spostrzegli natychmiast pożar, który sprawił na nich straszne wrażenie. Wszyscy poczęli krzyczeć, wyć, ryczeć i biedz