Strona:PL May Matka Boleściwa.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.
—  64  —

Halefem. Wszyscy Mir Yussufowie odprowadzili mnie gromadnie dość daleko. Gdyśmy się żegnali, Marryah płacząc, całowała mnie w ręce, i mówiła:
— Pamiętaj, panie, o mnie, jak ja pamiętać będę całe życie o tobie. Na masz żony, ale masz matkę. Pozdrów ją odemnie; będę się zawsze modliła za nią i za ciebie.
Yussuf Ali wydobył z zanadrza z worka rzemiennego nóż, wyrznął dwie w poprzek linie na piersiach i rzekł:
— Ślubowałem to; to jest mój znak: Es Salib, krzyż Chrystusa, z nim chcę żyć, z nim umierać. Dziękuję ci, jedź z Bogiem i bądź tak szczęśliwy, jak ja nim jestem.
Hussein Iza pożegnał się ze mną, jak kochany, drogi brat. Przyrzekł mi przesłać o sobie wiadomość i dotrzymał słowa. Gdy po pożegnaniu jechałem sam na sam z Halefem, rzekł tenże do mnie:
— Sihdi, kiedyś chciałem zrobić z ciebie mahometanina, stało się przeciwnie. I ja wierzę, że krzyż mocniejszy od półksiężyca. Pomówię o tem z moją Hanneh (Anna). Chociaż nie zostanę kapłanem, ale będę innej, jak dzisiaj wiary.

KONIEC.