Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/11

Ta strona została skorygowana.




ROZDZIAŁ I.
W Montevideo.

Z obszernej zatoki La Plata ciągnął chłodny pampero i wznosił na ulicach Montevideo tumany kurzu, zmieszanego z grubemi kroplami deszczu. Niepodobna było w taką porę wychodzić na miasto, więc siedziałem w swoim pokoju w hotelu „Oriental“, zajęty czytaniem książki o kraju, do którego przybyłem, a który nie był mi jeszcze znany. Książka ta była napisana w języku hiszpańskim, a ustęp, który właśnie przebiegałem oczyma, był mniej-więcej tej treści:
„Ludność Uruguayu i krajów argentyńskich składa się z wychodźców hiszpańskich, jakoteż z kilku nielicznych szczepów Indyan i wreszcie z t. zw. Gauchów[1], mieszańców, będących potomkami dawnych osadników hiszpańskich, oraz kobiet indyjskich. Gauchowie ci uważają się pomimo to za przynależnych do rasy białej i są dumni z tego wielce, choć, żeniąc się najczęściej znowuż z Indyankami, wracają do pierwotnej swej rasy.

„Gaucho odznacza się szaloną odwagą dzikiego człowieka, ceni nad wszystko pierwotną wolność i niezależność, ma jednak poczucie honoru, a obok dumy jest uczciwy, otwarty i nawet towarzyski, jak prawdziwy hiszpański caballero. Skłonności wrodzone ciągną go jednak do życia koczowniczego i wogóle do włóczęgi,

  1. Półdzicy pasterze konni na stepach. (Wyraz hiszpański: ch = cz, a więc wymawia się „Gauczo“).