Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/133

Ta strona została skorygowana.
—   121   —

liśmy prosić pana o łaskawe dopomożenie nam w tej sprawie.
— No, no?
— Czyżby pan nie rozumiał?... Chcielibyśmy, aby przeciwnicy mieli na oku... pana, sądząc, że to Latorre we własnej swojej osobie.
— A, pojmuje! Chcecie, bym przywdział uniform i objął niektóre obowiązki za Latorre’a, podczas gdy on zająłby się pracą na rzecz waszego stronnictwa.
— Domyśla się pan, ale nie zupełnie. Niepodobna bowiem, aby pan stanął na jego miejscu do służby, bo poznanoby się na tej maskaradzie odrazu. Chcielibyśmy urządzić to inaczej. Latorre weźmie kilkomiesięczny urlop pod pozorem potrzeby ratowania zdrowia i niby uda się do odległej haciendy lub estancyi. Istotnie jednak nie on, lecz pan zajmie jego miejsce w owej hacyendzie. Wówczas przeciwnicy nasi będą mieli o tyle utrudnione zadanie, że pan w roli Latorre’a, chcąc wykorzystać niby czas wypoczynku, nie będzie się nigdzie udzielał, tymczasem zaś Latorre uda się potajemnie w zupełnie inną okolicę i zacznie tam swoją pracę, to jest będzie odbywał zgromadzenia, urządzał konferencye, obmyślał plany, poczem w odpowiedniej chwili wystąpi jawnie.
— A co stałoby się wówczas ze mną?
— Pojechałby pan sobie w dalszą podróż, oczywiście wynagrodzony przez nas po królewsku.
— A w jaki sposób? pieniędzmi?
— Pieniędzmi?... Kto tu mówi o pieniądzach? Możemy przecie określić to, jako honoraryum, dotacyę, albo dar. Rozumie się, że określenie wysokości tego daru z góry pozostawiamy panu. Proszę więc, jeśli pan na nas łaskaw...
— Ba! ależ ja nie mam pojęcia, ile mię ta ofiara będzie kosztowała, ile czasu stracę na to, a może nawet zaryzykuję tu własne życie!
— O tem ostatniem niema mowy! to jest wykluczone! Może się pan wcale nie obawiać!