Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/143

Ta strona została skorygowana.
—   131   —

— Do Perdido, gdzie jest bardzo wygodna stacya dla ruchu kołowego.
— Domniemany policyant wie od pana, gdzie się zatrzymamy? nieprawdaż?
— Niestety, tak. Źle się stało, żem mu to nieopatrznie powiedział, i dlatego to musimy zanocować w innej miejscowości.
— Hm... niezła myśl, ale trudna do wykonania. Czy stacya w Perdido znajduje się na otwartej przestrzeni?
— Jest to jeden domek, a naokoło ma rozległy widok.
— Lepiej więc, jeśli się tam pomieścimy, bo przynajmniej będziemy mieli możność spostrzec tego draba z daleka, i nietrudno będzie ustrzec się przed nim, podczas gdy, ulokowawszy się na innej kwaterze, moglibyśmy tego nie zauważyć. A trzeba go jednak mieć ciągle na oku.
— Dobrze, zgadzam się, i jeśli pan rozkaże, możemy ruszyć natychmiast.
W pięć minut później mieliśmy już poza sobą miasteczko, w którem najniespodziewaniej brałem udział w tertulii, nigdy przedtem nie marząc o tem.
Okolica, przez którą przejeżdżaliśmy, nie różniła się niczem od już przebytej poprzednio. Figuracya gruntu w całym Uruguayu jest lekko falista z licznemi rozpadlinami, wśród których płyną liczne potoki i rzeczki, wpadające do Rio Negro. Jak okiem sięgnąć, wszędzie trawa pampasowa, wyglądająca, jak jedno wielkie morze zieleni.
Było już z południa, gdyśmy spostrzegli w oddali budynek pocztowy. Oddalał się stamtąd na zachód jakiś jeździec w pełnym galopie i po chwili znikł nam z oczu za horyzontem.
Niebawem przybyliśmy na miejsce. W budynku pocztowym był sklep i szynk. Dowiedziałem się tam, że ów jeździec czekał przed domem kilka godzin i wyruszył dalej w chwili, gdy nas spostrzegł w oddali.