— Tego nie mogę zaprzeczyć.
— I nie mówiliście o polityce, o Latorre’m?
— Owszem, mówiliśmy.
— A czy panu wiadomo, że jesteś łudząco podobny do Latorre’a?
— Mówiono mi o tem.
— I to samo właśnie jest już najlepszym dowodem prawdziwości słów Matea.
— No, do prawdziwości jego zeznań bardzo jeszcze daleko. Mówiliśmy o Latorre’m, ale zupełnie co innego.
— Jednak nie udowodni pan tego?
— Nawet bardzo łatwo. Czy wiadomo panu, że Rixio junior jest oficerem?
— Znam go osobiście. Należy on do partyi „colorado“.
— A wy? do jakiej partyi wy należycie? — Przepraszam! pan masz tylko odpowiadać, a nie zadawać pytania.
— Dobrze. Niechże pan zapyta rotmistrza Rixia, a dowie się, że Mateo bezczelnie skłamał.
— Na to nie mamy czasu; przepisy sądu wojennego wymagają szybkiego działania.
— Róbcie więc sobie, co chcecie... Odpowiedzialność za wasze postępki spadnie na was w zupełności.
— Odpowiedzialność tę przyjmuję całkowicie na siebie bez żadnej obawy, gdyż jestem w stanie udowodnić, że zgodziłeś się pan na ich plany.
— Proszę, proszę to uczynić...
— Zaraz, sennor. Mateo ma głos.
— I nie była to taka sobie od niechcenia ro zmowa zwykła — mówił przywołany do głosu Mateo. — Omówiono bowiem wszelkie, nawet najdrobniejsze szczegóły całego planu, a cudzoziemiec, podjąwszy się włożonego nań zadania, otrzymał pismo polecające i przekaz na pieniądze. Obydwa te dokumenty miał on oddać w Salto. Ażeby jednak upewnić się na wszelki wypadek, sporządzono odpisy i powierzono je yerbaterowi do przechowania.
Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/183
Ta strona została skorygowana.
— 171 —