— To bardzo dobrze! — zauważył major. — Cieszy mię mocno, że pan, istotnie, jak prawdziwy caballero, przyznaje się otwarcie. Gdzież są te papiery?
— Tego nie wiem, bo nie ja zaszywałem je w ubranie, a tylko uczynił to Mateo... on więc niech wskaże panu to miejsce!
— Co? żartujesz pan? Mateo zaszył w pańskie ubranie kompromitujące papiery?
— Tak jest. Podjąwszy się wykonania na nas zemsty, przyłączył się do nas w Montevideo, aby w drodze znaleźć sposobność wtrącenia nas w pułapkę. Przewidziałem jednak jego zamiary i odpędziłem go od siebie, co go jeszcze gorzej względem mnie usposobiło, i cd tej chwili dążył za nami potajemnie. Wiedząc, że zatrzymam się u Rixiów, i znając rozkład domu, jako były praktykant w sklepie tego pana, zakradł się do ogrodu i podsłuchał naszą rozmowę. Zaznaczam tu jednak, że podczas tej rozmowy nie wypowiedziałem ani jednego nieprzychylnego dla rządu słowa. Ale Mateo przekręcił wszystko na swój sposób i nawet postarał się o sfałszowanie dowodów, stwierdzających jego kłamstwo. Podczas tertulji u Rixiów, gdy bawiłem w salonie, zakradł się on do mego pokoju, wlazł pod łóżko i, gdy usnąłem, wyszedł stamtąd pocichu, by wszyć w moje ubranie papiery, które sam sporządził...
— A mnie się zdaje — przerwał major, — że ta cała historya jest jedynie pańskim wymysłem.
— Nie, panie; jest to szczera prawda. Spostrzegłem nawet w nocy Matea, ale było zbyt późno, więc zaniechałem schwytania go. Rano znalazłem w swym pokoju na podłodze kawałek czerwonej nici, i teraz dopiero wiem, skąd się tam ona wzięła. Mateo wiedział, że moja kurtka ma podszewkę czerwoną, więc postarał się o takież nici i zapewne podczas snu mojego wszył owe papiery. Później, w drodze już, gdy yerbaterowie na pewnej stacyi spali pod brogiem, Mateo zakradł się
Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/185
Ta strona została skorygowana.
— 173 —