Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/20

Ta strona została skorygowana.
—   10   —

w ciągu długich podróży po Ameryce środkowej i południowej nabyłem widocznie wprawy, skoro gość mój tak otwarcie to przyznał.
— A zresztą — ciągnął dalej — dlaczego pan strzyże brodę na sposób mieszkańców naszego kraju?
— Przedewszystkiem z uprzejmości dla nich, a następnie dlatego, aby mię tu nie uważano za cudzoziemca.
— Otóż to! Wynika z tego, że pan sam przyczyniłeś się do tego, iż pana nie poznałem. Żadnemu bowiem cudzoziemcowi niewolno naśladować naszych zwyczajów. Są naprzykład liczne gatunki zwierząt, które w ten sposób postępują, a rozumny człowiek nie powinien doprowadzać do tego, by go z niemi porównywano.
— Jestem panu wdzięczny za tę wskazówkę, ale pomimo to proszę pana uprzejmie, byś zechciał ograniczyć się w udzielaniu mi lekcyi nadal. Dotychczas przyjmowałem je z grzeczności, ale teraz byłbym zmuszony wypłacić panu odpowiednie do pańskiej zasługi honoraryum.
— Grozisz mi, sennor?
— Nie, tylko pana ostrzegam.
— Proszę nie zapominać, gdzie się pan znajdujesz!...
— O, pan również zechciej uprzytomnić sobie, że nie jesteś w pokoju własnej haciendy, lecz w pomieszkaniu, należącem na razie do mnie! No, zdaje mi się, że już dosyć tego! pozwoli pan, że go pożegnam...
Otworzyłem drzwi naoścież i ukłoniłem mu się, zachęcając, by skorzystał z ułatwienia mu drogi odwrotu.
Wahał się chwilę, mocno zdetonowany moim sposobem pożegnania, poczem wybiegł szybko, grożąc mi pięścią z za progu:
— Do widzenia! Porachujemy się kiedyś ze sobą!
Taka była pierwsza moja rozmowa z tubylcem, a właściwie początek, niezbyt różowo zapowiadający się