Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/203

Ta strona została skorygowana.
—   191   —

Położenie moje stało się istotnie straszne. Poza mną bagno, a z jednej i z drugiej strony pogoń. Obydwie bandy przybrały względem mnie kierunek ukośny.
Plan sytuacyjny tego strasznego dla mnie pościgu przedstawiał się schematycznie w taki mniej-więcej sposób:
W punkcie A byłem ja, w B jeden, a w C drugi oddział mych prześladowców, w miejscu zaś, gdzie zbiegały się linie obu oddziałów (D), znajdowało się wśród rozległego stepu rancho, czyli folwarczek, zupełnie odosobniony. Prostopadle do mego kierunku w tyle (E) ciągnęło się rozległe bagnisko.
Jedyną więc dla mnie furtkę na wolność stanowiło miejsce, znajdujące się przede mną w punkcie D. Rzecz prosta, nie łudziłem się nadzieją, że znajdę tam schronienie w zabudowaniach, bo otoczonoby mię i prędzej czy później schwytano; ale, mając do punktu D krótszą do przebycia przestrzeń, aniżeli moi prześladowcy, i posiadając szybkiego a wytrwałego konia, liczyłem na to, że punkt ów osiągnę prędzej od nich i już nie będę miał pościgu z dwu stron, lecz tylko poza sobą.
Opryszki mieli w pogotowiu bola i wywijali niemi ponad głowami, wrzeszcząc okropniej jeszcze, niż to