Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/218

Ta strona została skorygowana.
—   204   —

pana pozbyć, wyrzucę go przez mur na tamtą stronę... ot, tak!
— To mówiąc, chwycił majora wpół, podniósł w górę i wywinął nim kilka razy młynka w powietrzu.
— Dios mio! wstrzymaj się dobrodziej! nie zamierzasz chyba uśmiercić mię tutaj! — wrzeszczał major. — Zresztą odejdę stąd sam...
— Niepotrzebnie się łudzisz, majorze. By cię wyprowadzić ze stanu zbytniej pewności siebie, oświadczam ci, że nie możesz ani pozostawać tu wedle swego upodobania, ani się samowolnie oddalić. Od chwili bowiem, gdy posadziłem pana na tej ławce, nie rozporządzasz już swą wolą zupełnie... jesteś moim jeńcem.
Major spojrzał na brata Hilaria z bezsilną złością, a po chwili zerwał się z ławy i krzyknął:
— Co to ma znaczyć? jakiem prawem śmiesz mię więzić?
Brat Hilario wziął go za ramię i, posadziwszy siłą na ławie, rzekł:
— Kieruję się tu tem samem prawem, jakiem aż do tej chwili rządziłeś się pan, odbierając wolność cudzoziemcowi... mianowicie prawem silniejszego, z tą jednak różnicą, że mam gruntowniejsze podstawy do uwięzienia pana, aniżeli pan je miałeś względem tego obcokrajowca. Bo on nie uczynił nic takiego, coby was zniewalało do targnięcia się na wolność jego osoby, jak również nie zawinił w niczem jego towarzysz; pan zaś nietylko samowolnie i bezprawnie pozwoliłeś sobie na wymierzanie sprawiedliwości nad ludźmi niewinnymi, ale i nam groziłeś pistoletem oraz spaleniem tego rancha.
— Proszę pamiętać, że jestem majorem, a wkrótce osiągnę rangę pułkownika!...
— Zupełnie mi to obojętne. Zresztą, rzucając się na osoby bezbronne i niewinne, obniżyłeś pan znaczenie moralne swego uniformu, swej rangi i nawet swego honoru. Skazując na śmierć człowieka niewinnego, już go zamierzałeś stracić, wobec czego jesteś pan