Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/277

Ta strona została skorygowana.
—   261   —

majątek ruchomy zrabowany, z domu kupa popiołów... Zostałem nędzarzem!...
— Niech się pan uspokoi — upomniał go estancyero. — Wybraliśmy się właśnie dla pościgu za bandytami, i może nam się uda coś jeszcze dla pana uratować.
— Nie mam ja nadziei w powodzenie waszej wyprawy.
— A gdyby się nam i nie powiodło, to i wówczas nie należy upadać na duchu. Założy pan sobie gospodarstwo nanowo, do czego ja panu dopomogę. Jestem sam bogaty; ponieważ zaś obecność mego syna i brata w tym domu naraziła pana na nieszczęście, czuję się w obowiązku wynagrodzić panu poniesione krzywdy. Pomówimy o tem szczegółowo, gdy wstąpimy tu, wracając z wyprawy. Przyobiecuję panu udzielić tyle pieniędzy, ile będzie potrzeba na zbudowanie nowego domu i zakupno bydła oraz koni.
— Chyba pan żartuje?
— Nie żartuję, i żebyś pan nie miał żadnej wątpliwości, mogę już teraz dać panu na zadatek pewną sumę dla zaspokojenia najpierwszych potrzeb, zanim wrócę z wyprawy.
Estancyero, aby mieć możność w razie ostatecznym złożenia zbójom okupu za brata i syna, nie omieszkał zabrać ze sobą większej sumy pieniędzy, a mając je przy sobie, wydobył teraz portfel i wręczył staremu sporą paczkę banknotów.
— Ależ nie tyle! — wzbraniał się ranchero, licząc pieniądze.
— No, no, bądź sennor cicho! Nie mam w tej chwili czasu targować się z panem, i choć chętnie pozostalibyśmy tu czas jakiś, aby wam pomóc w spędzeniu rozproszonego bydła i trzody, ale nie możemy sobie na to pozwolić, bo musimy natychmiast jechać, mając ważniejszą do załatwienia sprawę. Zresztą gauchowie sami dadzą sobie z tem radę. Bydło jest znaczone i przepaść nie powinno. Przytem po drodze