Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/343

Ta strona została skorygowana.
—   321   —

— Owszem, prawda. Ów chłop okłamał was. Zresztą to nie my podłożyliśmy ogień pod jego dom.
— Nie mówmy o tem, bo to obecnie do rzeczy nie należy. Brat Hilario przyniesie mi waszą odpowiedź na moje żądania. A żądam bezwarunkowego wydania jeńców i koni, wzamian za co puszczę majora, i na tem koniec, przynajmniej na razie.
Yerbaterowie odprowadzili majora na poprzednie miejsce, a brat Hilario, zawiązawszy pośrednikowi oczy, podążył z nim do obozu bolarzy.
Po oddaleniu się ich rozkazałem towarzyszom zabrać karabiny i iść za mną. Na straży koło majora pozostał tylko estancyero. Wszyscy, nie wyłączając Indyanina, byli niezwykle przejęci chwilą i zaciekawieni, co uczynić zamierzam. Nie powiedziałem im jednak nic o moim planie, tylko zaleciłem, aby zachowali się jak najciszej.
Odpowiednio do mej wskazówki, udzielonej na odchodnem bratu zakonnemu, szedł on powoli w kierunku półwyspu, a za nim w niewielkiem oddaleniu postępowałem ja z towarzyszami. Doszedłszy do zatoki koło półwyspu, ustawiłem ich w cieniu drzew, a oddawszy karabin, aby go potrzymali, rzekłem:
— Stójcie tu i nie ruszajcie się z miejsca.
— Czy mamy zastrzelić bodaj jednego z tych łotrów, sir? — pytał Turnerstick.
— Nic teraz nie wiem; dowiecie się, gdy powrócę.
— Jakto? Pan chce nas tu zostawić i iść sam?
— Niedaleko. Nie bójcie się, a przedewszystkiem bądźcie uważni. Cokolwiek się stanie, niewolno wam ruszyć się z tego miejsca, chyba, że usłyszycie wystrzał z mego rewolweru. Wówczas macie z braciszkiem cofnąć się do naszej kryjówki i czekać tam spokojnie.
Na półwyspie ogniska jeszcze gorzały jasnym płomieniem i przy ich świetle można było stąd dojrzeć wyraźnie siedzące naokoło postacie. Brat Hilario, prowadząc za sobą pośrednika, podążył ku nim, a znalazłszy się w pobliżu obozowiska, zatrzymał się, zdjął