Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/351

Ta strona została skorygowana.
—   329   —

najmniej przyprawiłeś o chorobę... Należy mu się więc od pana również odszkodowanie.
— Czy pan to mówisz na seryo?
— Zupełnie poważnie.
— Sennor, gdyby tak pana w tej chwili jasny piorun spalił, sprawiłoby mi to niewymowną radość...
— O, wierzę! ale na szczęście nie jesteś gromowładnym Jowiszem, więc przestań wzdychać do niemożliwości i raczej odpowiedz na pytanie: zapłacisz, czy nie?
— Ileż to mam płacić?
— Pięćset talarów.
Niewielka to była kwota, bo zaledwie około osiemdziesięciu koron, a jednak major próbował coś wytargować. Nie ustąpiłem atoli, i musiał dać żądaną sumę, a nawet stwierdzić pisemnie, że daje to dobrowolnie.
— Teraz idzie nam o konie. Kiedy je otrzymamy?
— W każdej chwili... chociażby zaraz.
— E, trudno nam będzie teraz, po nocy, zabierać je od pana. Wolimy załatwić to rano, tembardziej, że pragnęlibyśmy uniknąć zetknięcia się z pańską bandą.
— I chcecie mię zatrzymać tu do jutra?
— Jakto? źle panu u nas? Musimy przecie całą sprawę załatwić porządnie. Brat Hilario uda się jeszcze raz na półwysep, aby przyprowadzić tu jednego z żołnierzy, któremu pan oznajmisz, że pokój pomiędzy nami zawarty. Teraz usiądziesz pan tu koło mnie i napiszesz pokwitowanie.
— Jakże to ja napiszę, skoro mam związane ręce? — zapytał, a chytry uśmiech przemknął mu pod wąsem.
Przypuszczał zapewne, że mu rozwiążę ręce i będzie mógł swobodnie czmychnąć w gęstwinę.
— Postaramy się o to, abyś pan mógł pisać — odrzekłem. — Proszę siadać.
Związaliśmy mu nogi, a ręce pozostawiliśmy wolne, by mógł pisać pod mojem dyktandem. Uczynił to bez oporu, a następnie bez przypominania wyłożył