Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/363

Ta strona została skorygowana.
—   339   —

— Bynajmniej, majorze. Upieram się przy swem zdaniu, że nie masz pan prawa ani mię rozstrzelać, ani też wcielić w szeregi swych żołnierzy.
— Dobrze, ale gdybym nawet nie miał prawa, to je sobie stworzę i na tej podstawie ogłaszam się, jako przełożony pański, wszelkie zaś objawy przeciw karności wojskowej ze strony pana ukarzę jak najsurowiej.
— Nie jestem obowiązany panu do żadnego posłuszeństwa.
— A ja panu udowodnię, że się pan mylisz. Przedłożę całą sprawę generałowi, i jestem pewny, że w myśl mego projektu odda pana pod moją komendę. Na tej to podstawie uważam pana za podwładnego mi żołnierza już w tej chwili.
— Ja jednak pomimo to utrzymuję, że jestem osobą cywilną i nikomu nie przyrzekałem na sztandar posłuszeństwa.
— To nic nie szkodzi. Możesz to pan uczynić każdej chwili razem ze swoimi towarzyszami, którzy już mi oświadczyli, że chętnie zaciągną się w moje szeregi.
— Co oni postanowili, to ich rzecz, nie moja. Ja nigdy się nie zgodzę na coś podobnego.
— Zgodzisz się pan, bo to jedyny sposób uratowania życia. Co mi obecnie przeszkadza, dajmy na to, do zastrzelenia pana? Nic! Że tego nie czynię, zawdzięczasz pan tylko mej łaskawości, na którą wcale nie zasłużyłeś, ale mam nadzieję, uczynisz to potem. Proszę o chwilę cierpliwości!
Obejrzał wszystkie przedmioty, które mi odebrano, i kazał ponadto raz jeszcze przeszukać wszystkie moje kieszenie, a nic nie znalazłszy, dodał:
— Miałem sposobność poznać, jaki jest z pana niezrównany jeździec i jak szaloną posiadasz odwagę; sądzę więc, że armia nasza zyska w panu znakomitego żołnierza, jeśli oczywiście nie będziesz się dalej upierał. Czy służyłeś pan w wojsku?
— Nie.
— Nic to nie szkodzi. Wyuczę pana musztry w krót-