Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/364

Ta strona została skorygowana.
—   340   —

kim, czasie i możesz się spodziewać awansu bardzo szybko, za co będziesz mi wdzięczny. Chciałbym nawet wyposażyć pana należycie, ale ku temu nie wystarcza gotówki, którą miałeś przy sobie.
— Kto się stara o uzbrojenie żołnierza, ten powinien je opłacić — rzekłem, domyślając się, czego major zażąda teraz ode mnie. — A zresztą suma, którą mi pan zabrałeś, wystarczy na uzbrojenie dziesięciu oficerów.
— Widzę, że nie masz pan o tem pojęcia. Czy rozporządzasz sennor jeszcze jakimi środkami?
— Nie mam już żadnych pieniędzy.
— Ale posiadasz pan kredyt? Nie miałem w całej Ameryce południowej jednego człowieka, na którego mógłbym liczyć, że mi bodaj grosz pożyczy; mimo to, aby uprościć rzecz, oświadczyłem:
— Rozporządzam kredytem bardzo nieznacznym.
— U kogo?
— U bankiera Haufera w Buenos Ayres.
— Do jakiej wysokości?
— Suma nie jest właściwie oznaczona. Zresztą nie należę do ludzi zamożnych.
— Pańskie zachowanie się jednak świadczy inaczej. Wystawisz mi więc pan przekaz na tego bankiera.
— O, mylisz się, majorze; nie wystawię żadnego przekazu — upierałem się pozornie.
— A no... nie, to nie! Jeżeli wolisz pan być rozstrzelany...
— Pan tego nie uczynisz, bo przyrzekłeś już, że nie odbierzesz mi życia.
— Prawda; ale dałem słowo pod warunkiem, że się pan zgodzisz na wszystko, czego zażądam. Ponieważ jednak upierasz się przy swojem, mogę słowo to cofnąć.
— Chyba pan żartujesz?
— Nie, sennor. Mówię zupełnie poważnie. Podpiszesz pan przekaz, czy nie?