Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/388

Ta strona została skorygowana.
—   362   —

nie uwolnię? Może się panu zdaje, że się boję tych wyrostków tam, za drzwiami? O, panie generale! zanimby mię rozbroili, padłoby ich ze stu, co najmniej. Uważam jednak użycie mej broni tutaj za zbyteczne i jestem skłonny dać panu sposobność do naprawienia dopieroco popełnionego błędu, ażebyś pan później gorzko tego nie pożałował. Major Cadera oświadczył mi, że należy do armii Latorre’a, i to właśnie spowodowało mię do nieprzyjaźni względem niego. Gdyby bowiem przyznał się odrazu, że należy do partyi Jordana, nie byłoby przyszło między nami do stosunku wrogiego. Ja właśnie zdążałem do Jordana ze sprawą ogromnie ważną.
— Powtarzam, że rozumiem się na wykrętach — rzekł generał, patrząc na mnie nieufnie.
— No, jeżeli pan chcesz koniecznie uważać to za wykręt, nic na to nie poradzę, i możesz pan myśleć, co się mu spodoba. Jak daleko stąd przebywa Jordan?
— O trzy godziny drogi.
— Poślij więc natychmiast po niego, generale.
— Nie mogę. Jestem przekonany, że pan kłamiesz.
— Pomimo, że mię pan obrażasz — rzekłem, — podyktuję mu łagodne ze swej strony warunki, i musisz je przyjąć. Wszak życie pańskie zależy w tej chwili od poruszenia mego palca! Puścisz mię pan teraz, a właściwie każesz mię zaprowadzić do wygodnego pomieszczenia, gdzieby można było przynajmniej siedzieć, następnie wydasz polecenie, aby przeprowadzono tam również moich towarzyszów; i każesz nas pilnować, a tymczasem wyślesz posłańca do Jordana z wezwaniem, by przybył tutaj bezzwłocznie. Chcę się z nim rozmówić. I jeżeli on potwierdzi wasz wyrok na mnie, dam się wam zastrzelić nietylko bez najmniejszego oporu, ale nawet bez szemrania.
— Obmyśliłeś pan jakiś podstęp — zauważył generał, patrząc na mnie podejrzliwie.
— Nie, panie; idę najprostszą drogą i jestem najzupełniej szczery.