Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/397

Ta strona została skorygowana.
—   371   —

pewność, że przeprowadzenie interesu z dostawcami było bezemnie absolutnie niemożliwe, i dlatego rzekłem:
— Pan mię nie zna, zarówno, jak pańscy podwładni nie poznali się na mnie. Nie powiem panu ani jednego słowa w interesującej go sprawie, dopóki nie zaręczy mi pan słowem honoru, że tak ja, jak i moi towarzysze nie doznają tu żadnej krzywdy.
— A gdybym dał słowo i złamał je następnie?
— Wówczas zaszkodziłby pan przedewszystkiem samemu sobie, gdyż odtąd nie wierzyłby mu nikt. A przecie zaufanie wszystkich jego podwładnych i tych, z którymi go wiążą stosunki, jest dla pana sprawą doniosłej wagi. Zresztą sama logika wskazuje, że przedsięwziąłem podróż w te strony nie po to, by się narażać na niebezpieczeństwa, lecz żeby załatwić ważny interes handlowy. Zresztą... czy pan chce dotrzymać słowa, czy też nie, jest mi to całkiem obojętne, gdyż na szczęście sprawa wzięła taki obrót, że jestem w stanie zmusić pana do dotrzymania tego słowa. Tu powtarzam panu raz jeszcze, że nie przystąpię do rzeczy tak długo, aż pan nas upewni, że nie zastawiono na nas tutaj żadnych sideł.
— Mogę panu dać słowo, że postępuję z panem całkiem otwarcie.
— To brzmi jednak dwuznacznie, i mógłbym żądać od pana jaśniej sformułowanego oświadczenia, choć jestem przekonany, że to nie na wieleby mi się przydało.
— Zdaje mi się, że już porozumieliśmy się i możemy zacząć o interesie.
— O, nie. Przedewszystkiem wnoszę przed pana skargę na majora Caderę.
— Przecie możesz pan to uczynić później.
— Nie, panie. Od sposobu załatwienia tej kwestyi zależy moje postępowanie z panem w wiadomej sprawie.
— Dobrze. Ale czemże mi pan udowodni, że jesteś pełnomocnikiem Hounters’a i Tupidy?
— A jakiej pan żąda legitymacyi?
— Rozumie się, że pisemnej.