Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/400

Ta strona została skorygowana.
—   374   —

wego Yorku, któremu master Mounters powierzył ładunek.
Słowa te wypowiedziałem dobitnie, aby kapitan, nie umiejący po hiszpańsku, mógł łatwo zrozumieć, że o nim mowa.
I istotnie Turnerstick, usłyszawszy swoje nazwisko i widząc, że go wskazuje Jordanowi, domyślił się odrazu, o co chodzi. Postąpił więc o krok naprzód i rzekł:
— Yes, sennoro. Jestem kapitano Fricko Turnersticko z Nowo Yorko. Moje barko nazywa się „The Windo“, i zdaje mi się, że to wystarczy.
— Jordan popatrzył na niego uważnie, wzruszył ramionami i rzekł do mnie:
— Co to za mowa? czy nie angielska?
— Kapitan nie umie po hiszpańsku, sennor.
— No, i takiemu człowiekowi powierza się tak ważne zadanie?
— Ależ to właśnie lepiej, że on nie umie po hiszpańsku, bo nikomu nawet na myśl nie przyjdzie posądzić go o załatwienie interesu, do którego potrzebna jest znajomość języka hiszpańskiego. Zresztą ma on na swym okręcie ludzi, którzy mogą mu posłużyć w razie potrzeby, jako tłómacze. Do tych należy choćby naprzykład ten oto sternik.
— O, i sternik tutaj? Cóż on tu ma do roboty?
— Nic. Przypędzono go tu przemocą, wbrew woli.
— A dlaczego opuścili oni okręt w Buenos Ayres?
— Bo wymagały tego ich interesy handlowe. Master Hounters wysłał mię z nimi, jako pełnomocnika, przedewszystkiem do Tupidy w Montevideo. Tam wysiadłem na ląd, aby się owemu sennorowi przedstawić, kapitan zaś pożeglował dalej, do Buenos Ayres, i miał tam na mnie oczekiwać. Ponieważ spodziewał się mego przybycia dopiero za dni kilka, wykorzystał czas wolny w ten sposób, że przy okazyi przedsięwziął podróż w górę rzeki Uruguayu, aby sobie w nadrzecznych okolicach wynaleźć odpowiedni towar do przewozu