Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/406

Ta strona została skorygowana.
—   380   —

— Och, to się panu wcale nie uda. Tupido bez mego pozwolenia nie może wydać nawet garstki prochu. Wszcząłeś pan już kroki przygotowawcze, co pochłonęło cały pański majątek, i mógłbyś pan prowadzić swoje dzieło dalej jedynie wówczas, gdybyśmy mu przyszli z pomocą, dostarczając broni i amunicyi na kredyt. Jeżeli jednak mnie choćby włos z głowy spadnie, interes nie dojdzie do skutku, o czem pan możesz być najzupełniej przekonany. Oto wóz i przewóz!
Jordan w odpowiedzi na te moje słowa spojrzał po obecnych zakłopotany. Generał wzruszył ramionami, oficerowie milczeli, a moi towarzysze drżeli z trwogi, co było aż nadto widoczne. Po chwili „generalissimo“ zaczął:
— Przypuśćmy, że zgodzę się na pańskie wywody — rzekł. — W takim razie mam do czynienia z panem, z kapitanem i ze sternikiem. Ale poco tu są ci inni? Nie mogę im przecie okazywać względów, skoro nie oczekuję od nich żadnej przysługi.
— Przepraszam. Obecny tu sennor Maurycy Monteso podjął się razem ze swoimi yerbaterami zaprowadzić mię do pana.
— No, a estancyero ze swoim synem?
— Na to pytanie niech odpowie major Cadera.
— A brat Hilario?
— To mój przyjaciel, na którego ludzie pańscy rzucili się bez żadnego powodu. Jeżeli więc chcesz pan porozumieć się ze mną, to jedynie pod tym warunkiem zgodzę się na układy, że żadnemu z moich towarzyszów nie stanie się krzywda.
— Niechże pana dyabli wezmą! Nie pojmuję, jak mógł Hounters wysłać mi człowieka, z którym w żaden sposób do ładu dojść nie można!
— Zarówno Hounters, jak i Tupido, postarali się o człowieka, który przedewszystkiem jest odpowiedni dla nich. A czy się on spodoba panu, jest im to zupełnie obojętne.
— Może mi pan powie przynajmniej, w jaki spo-