członki rozkołatane nie odmawiały jeszcze posłuszeństwa, ten zerwał się natychmiast na nogi i już bez wysiłku stał na nich, bo... bo okręt wcale się już nie kołysał, a tylko przybrał jakąś dziwną, niewytłomaczoną na razie pozycyę.
Rozumie się, nie było to rzeczą pocieszającą, gdyż zauważono natychmiast, że podłoga przyjęła w stosunku do poziomu położenie ukośne, a równocześnie koła poczęły warczeć w powietrzu, zamiast obracać się w wodzie.
Wstałem i począłem nasłuchiwać, zaś Turnerstick, podszedłszy do mnie, rzekł poważnie:
— Uderzyliśmy o brzeg...
— Wcale nie! — krzyknąłem tak, by mógł mię usłyszeć. — To zderzenie z drugim okrętem albo z tratwą.
— Well! może i racya. W takim razie wynośmy się stąd.
I mówiąc to, pobiegł na schody, a za nim podążył Larsen, ja zaś, nie namyślając się wiele, wziąłem starą Indyankę na plecy i wyniosłem ją na pokład. Syn jej podążył za mną.
Tu oczom moim przedstawił się widok pełen nieopisanej grozy. Deszcz ustał nagle, chociaż niebo ciągle zawalone było czarnemi chmurami, i tylko na południu horyzont świecił jasną wstęgą, rozświetlającą ciemności o tyle, że mogliśmy widzieć, co się stało. Okazało się mianowicie, że okręt nasz wpadł gwałtownie na tratwę i utknął między grubymi jej klocami. Dziób statku podniósł się wskutek tego w górę tak, że koła znalazły się w powietrzu. Część tylna natomiast zanurzyła się głęboko w wodę, która sięgała zajętym u steru czterem ludziom po pachy. Mim o to, dzielni ci marynarze nie opuścili swego stanowiska, jakby im nie groziło żadne niebezpieczeństwo.
Na razie nie można było zmiarkować, czy znajdujemy się pomiędzy dwoma wyspami, czy też pomiędzy brzegiem a wyspą, — po obu stronach bowiem roz-
Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/459
Ta strona została skorygowana.
— 425 —