taczał się równy ląd, i ta tylko była różnica, że po lewej stronie pokrywała go trzcina, po prawej zaś widać było ławice piaskowe, wznoszące się łagodnie aż po grupy drzew w oddali.
Wicher dął silnie od dołu, to jest pod wodę, prąd zaś, na którym właśnie znajdowaliśmy się, nie był bardzo szeroki. W zwykłych warunkach mogłyby się tu snadnie wyminąć dwa okręty, a więc i tratwa byłaby przeszła obok naszego statku zupełnie swobodnie. Burza jednak oraz ciemności spowodowały wypadek. Flisacy wprawdzie usłyszeli dzwonienie na pokładzie okrętu, ale było już zapóźno, aby uniknąć zetknięcia. Na szczęście, zdołali oni spostrzec niebezpieczeństwo o tyle wczas, że cofnęli się w tył i żaden z nich nie doznał szwanku przy zderzeniu. Widząc następnie, co się stało, nie potracili bynajmniej głów, lecz coprędzej wytężyli wszystkie swoje siły, by dalsze pola tratwy przyciągnąć do brzegu, co też udało im się dokonać szczęśliwie, i właśnie w tej chwili ostatnie jej pole umocowywali linami do wbitych naprędce na poblizkim brzegu pali.
Kapitan kazał wstrzymać działanie maszyny parowej, ale, niestety, trochę zapóźno, gdyż okręt wpakował się był już przednią częścią na pierwsze pole tratwy i utknął na niej mocno, tylna zaś część wskutek tego zanurzona była głęboko w wodzie. Łódź ratunkowa z powodu zbyt krótkiego uwiązania napełniła się szybko wodą i poszła pod powierzchnię. Na domiar złego spoidła na pierwszem polu tratwy przerwały się w kilku miejscach, i olbrzymie kloce drzewa poczęły uderzać gwałtownie o ścianę okrętu, — zachodziła więc obawa, że wybiją w nim dziurę, powodując zatonięcie jego w przeciągu kilku minut, przyczem nie obeszłoby się oczywiście bez ofiar w ludziach.
Mając to na uwadze, należało bezzwłocznie opróżnić okręt z pasażerów, wysadzając ich na ląd. Ale w jaki sposób, skoro łódź ratunkowa była pod wodą? Gdyby koła statku nie znajdowały się nad po-
Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/460
Ta strona została skorygowana.
— 426 —