Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/474

Ta strona została skorygowana.
—   440   —

siekiery i wiele innych narzędzi, niezbędnych w gospodarstwie. Wierzeje szopy umieszczone były wprost drzwi, prowadzących do rancha, i stąd można było ogarnąć okiem całe obejście, odległość zaś pomiędzy szopą a domem wynosiła nie więcej nad dwadzieścia kroków. W ścianach szopy po lewej i po prawej stronie od wejścia były otwory okienne, które w razie potrzeby można było od wewnątrz zamknąć i zaryglować. Podłogi w niej nie było, i ziemia była nieubita a wilgotna. Dach tworzyły zwykłe tarcice, zbite jako-tako ze sobą.
Ranchero dał memu koniowi zielonej paszy i wszedł ze swymi towarzyszami do chaty w celu przygotowania posiłku, a gauchowie tymczasem naznosili nam suchych łodyg kaktusowych do palenia, za co wynagrodziłem ich niewielkim datkiem, z którego byli bardzo radzi. Ogień rozłożyliśmy niedaleko wejścia do szopy, a zapas paliwa kazałem umieścić pod ścianą na kupie.
Niebawem ranchero przyniósł nam sporą połać mięsa i podczas, gdyśmy je piekli na ogniu, poglądał z boku ciekawie na pułkownika.
Rozumie się, nie przywiązywałem do tego żadnej wagi, i dopiero później okazało się, co oznaczały te spojrzenia. Również dowiedziałem się dopiero potem o pewnej sprawie, która na razie nie zwróciła mej uwagi. Oto trzej towarzysze ranchera wkrótce po naszem tu przybyciu pojechali chyłkiem dokądciś na koniach, a on sam, ciągle nas obserwując, pomagał piec mięso, przyczem milczał, jak grób.
Po wieczerzy weszliśmy z pułkownikiem i bratem Hilario do szopy i siedliśmy u wejścia.
— Spodziewam się — rzekł pułkownik, — że pan, mając teraz czas, opowie mi o Jordanie wszystko, co tylko wie o nim.
— Skoro wiem już, kto pan jest i czem pan jest, mogę bez narażenia się udzielić panu pewnych wiadomości, aczkolwiek nie będzie mi to przyjemne, gdyż dopuszczę się niejako zdrady.
— Zdrady? Co pan mówi? Jestem przecie wyko-