Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/479

Ta strona została skorygowana.
—   445   —

dana. Ale, gdyby mi kto stanął na przeszkodzie, wytężyłbym oczywiście wszystkie moje siły dla przełamania jej. Czy masz pan przy sobie jakie ważne papiery?
— Mam nietylko papiery, ale i znaczną sumę pieniędzy, których utrata byłaby dla nas wielkiem nieszczęściem.
— No, postaramy się manewrować tak, aby się bądź-co-bądź dostać do Palmar bez narażenia się na niebezpieczeństwa. A teraz... czas spocząć, bo musimy jutro wstać wcześnie. Możeby zostać na noc w szopie?
— I ja tak myślę. Ale czy nie spotka nas tu jaka niespodzianka? Ranchero wspominał o jakichś gościach, którzy w nocy mają tu przybyć.
— I zapewne będzie ich więcej, skoro rezerwuje dla nich cały dom, a mego konia nie chciał przyjąć do corralu. W tem musi coś być, i dlatego możeby zaczekać, nie kładąc się spać, aż do przybycia tych gości? A nuż są to stronnicy Jordana?
— O, to byłoby wcale niepożądane. Mogliby mię poznać i uwięzić. Wielu z ludzi Jordana zna mię doskonale.
— Więc nie kładźmy się spać jeszcze. Zastanawia mię, że ranchero gdzieś znikł nagle, a i jego towarzyszów oraz gauchów również nie widać. W całem też rancho niema ani jednej kobiety; dom wydaje się prawie pustym. Doprawdy niepokoją mię te okoliczności. Zajrzę do środka domostwa, a pan tymczasem zechce tutaj poczekać!
Przebiegłszy podwórze, wszedłem cichutko przez otwarte drzwi do obszernej, zajmującej całą szerokość domu izby. Stąd prowadziły jedne drzwi na prawo, drugie na lewo. Te ostatnie były lekko przymknięte. Ponieważ ziemię w izbie pokrywały maty z rogoży, więc pozwoliło mi to cichutko podejść do owych półotwartych drzwi. Zajrzałem przez szczelinę do wnętrza i stwierdziłem, że jest to rodzaj sypialni. Na ziemi urządzone były dwa legowiska, z których jedno zajmowała, siedząc na niem, jakaś kobieta, a na drugiem ba-