Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/487

Ta strona została skorygowana.
—   453   —

— Najchętniej! Tylko muszę być jeszcze w corralu.
— O, nie! nie puszczę was stąd ani na sekundę.
— Dlaczego jednak zależy panu na tem, abym nocował z wami?
— Przekonacie nas tem właśnie, że jesteście istotnie w służbie u ranchera.
Żołnierz miał przy sobie tylko nóż, wobec czego nietrudno go było obezwładnić. Towarzysze moi, przygotowani zawczasu na ten wypadek, obstąpili go, jak również ranchera, wokoło; sternik stał tuż za tym ostatnim, a ja obok żołnierza.
— Dziwię się — mówił ranchero, — że macie jakieś podejrzenia względem tego gaucha. Jest to bardzo porządny człowiek.
— Mamy podejrzenie nietylko przeciw niemu — odrzekłem, — ale i przeciw panu. Czyś pan nie słyszał o poruczniku, który był tutaj przebrany za gaucha?
— To jakieś nieporozumienie, panowie.
— Czy i to, coś pan mówił przed chwilą w izbie, jest również nieporozumieniem?
— Co takiego?
— Nakazałeś pan swej żonie, aby nie wychodziła z alkowy, bo obawiasz się, aby żona, kobieta uczciwa, nie stanęła na przeszkodzie w wykonaniu waszych brudnych zamiarów...
— Co pan mówi? — syknął przez zęby ranchero. — Zastrzegam się przeciw podobnym zarzutom.
— No, no! tylko nie krzycz tak głośno, sennor! Jakże inaczej określić zamiary gospodarza, który swych gości na rzeź wydać zamierza!...
— Któż to ma takie zamiary?
— Przecie pan!
— Nieprawda!
— Ech, to jest gołosłowne zaprzeczenie, i nie ma ono u mnie żadnej wagi. Po naszem tu przybyciu wysłałeś pan do oddziału sierżanta z zawiadomieniem, że znajdujemy się w rancho. Następnie wiesz pan coś o tem, że rancho zostało obsadzone przez dwustu żoł-