Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/488

Ta strona została skorygowana.
—   454   —

nierzy, że drugie tyle przybędzie tu wkrótce, no i nie zaprzeczysz nam, że ten oto żołnierz ma się przekonać, czy istotnie jesteśmy tymi, których Jordan chce schwytać, ofiarowując nawet za moją głowę trzy tysiące talarów... Prawda, że tak jest?
— Pan nas podsłuchiwał?
— Owszem, podsłuchiwałem.
— Ależ to wszystko, coś pan słyszał, było tylko żartem. Proszę się osobiście przekonać, czy w pobliżu jest chociażby jeden jaki żołnierz.
— Dziękuję za życzliwą radę, ale z niej nie skorzystam, gdyż nie chcę wpaść w pułapkę.
— Ależ, sennor, możesz mi wierzyć.
— Dobrze więc! Skoro nie poczuwasz się pan do niczego, to będzie mu zupełnie obojętne, jeżeli go zmusimy do pozostania w ciągu nadchodzącej nocy w naszem towarzystwie.
— Przepraszam, ale nie mogę zgodzić się na to.
— W takim razie muszę stwierdzić, że już sama ta odmowa świadczy przeciw panu.
— Ech! nie mam ochoty tracić czas na niepotrzebną gadaninę! — ozwał się gniewnie. — Proszę mi zrobić miejsce!
— Zostaniesz pan tutaj! — rzekłem twardo. — Wspomniał panu porucznik, że mamy wpośród siebie prawdziwego dyabła, a pan mimo to twierdziłeś, że schwytać nas będzie nietrudno. Aby więc pana przekonać, że właśnie rzecz ma się przeciwnie, zostaniesz pan tutaj!
— A jeśli mi się nie spodoba?...
— To jednak przekonasz się, że zostaniesz tutaj — rzekłem, dając jednocześnie znak sternikowi.
Larsen w jednej sekundzie chwycił draba w pół silnie, omal go przy tej sposobności nie udusiwszy, i położył na ziemi, towarzysze zaś moi związali go lassami, a yerbatero przyłożył oniemiałemu ze strachu drabowi nóż do piersi, grożąc przebiciem, gdyby zechciał wołać o pomoc.