Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/51

Ta strona została skorygowana.
—   39   —

Buenos-Ayres. Ale, niestety, musiałby pan w takim razie przedostać się przez okolice, w których grasują liczne a nieokiełznane bandy wojskowe. Biorąc to pod uwagę, radziłbym panu obrać inną drogę, nie uczęszczaną wprawdzie, ale zato najzupełniej bezpieczną. Pojedzie więc pan wpoprzek przez Uruguay i prowincyę Entre Rios do Parany albo Santa Fe’, a stamtąd już łatwo będzie dostać się przez Cordobę do Santiago i Tucuman.
— Dziękuję, sennor. Zdaje mi się, że to będzie najlepsza dla mnie droga.
— Z pewnością uczyni pan najrozsądniej, stosując się do tych moich wskazówek. W tym wypadku mógłbym nawet dać panu list polecający do pewnego oficera wysokiej rangi, który, posiadając rozliczne stosunki, poczyniłby panu wiele ułatwień. Jest to Lopez Jordan, zięć byłego prezydenta Urquiza. Słyszał pan o nim zapewne?...
— Tylko tyle, że to osobistość bardzo wpływowa.
— O, tak. Niema wątpliwości, że wybije się on wkrótce bardzo wysoko w hierarchii społecznej naszego świata. Mogę się poszczycić, że pozostaję z nim w serdecznej przyjaźni, i jestem pewien, że moje polecenie do tego sławnego człowieka będzie dla pana bardzo korzystne. Polecono mi pana, mam więc obowiązek uczynić dla niego wszystko, co będzie w mojej możności, nie zastrzegając sobie jakiegokolwiek wywzajemnienia. I cóż? zgoda?
— Oczywiście. Byłbym bardzo niemądry, gdybym nie skorzystał z tak wyśmienitej sposobności.
— Czy długo pan jeszcze pozostanie w naszej stolicy?
— Mogę się wybrać każdej chwili, bo nie mam tu żadnych spraw do załatwienia, a miasto nie budzi we mnie zbytniej ciekawości. Pilno mi raczej w głąb kraju, którego nie znam i który bardzo mię interesuje.
— To bardzo dobrze, sennor. Dziś jeszcze wiem, dokąd zaadresować list polecający; jutro byłoby już