Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/529

Ta strona została skorygowana.
—   491   —

rzył doń i strzelił. Trafiony w pierś nieszczęśliwy brat mój spadł z muła, ale po chwili, odzyskawszy przytomność i widząc, że morderca już się oddalił, zebrał ostatek sił i zawlókł się na krawędź skały, aby zobaczyć, gdzie się podział arriero, no, i widział, jak drab zakopywał, butelkę w innem miejscu pod skałą nad jeziorem. Wkrótce jednak padł bez zmysłów i ocknął się dopiero, gdy się koło niego znalazłem.
— Cóż pan zrobiłeś potem? Ścigałeś zapewne mordercę?
— Niestety, noc już była zapadła, i wszelkie wysiłki moje w tym kierunku na nicby się były nie przydały. Wykopaliśmy obaj z towarzyszem grób i pochowaliśmy zwłoki, a na tem miejscu ustawiliśmy krzyż, kładąc na mogile kamień. Potem przyjaciel mój oddalił się, a ja jeszcze zostałem.
— Trudno było panu rozstać się ze szczątkami ukochanego brata?
— Tak, sennor. A przytem nie chciałem, aby ktoś drugi był wtajemniczony w sprawę owej butelki, która musiała niezawodnie być bardzo ważna, skoro ów arriero dla ukrycia jej poważył się nawet na morderstwo. Po oddaleniu się towarzysza rozpocząłem natychmiast poszukiwania owej butelki, i aczkolwiek w miejscu, gdzie została zakopaną, wiatr zatarł już był ślady, jednak udało mi się ją odnaleźć. Wydobywszy butelkę, znalazłem wewnątrz owe sznurki.
— I nie wie o tem nikt, prócz pana? Przecie to, co opowiadał panu przed śmiercią brat pański, mógł słyszeć ów towarzysz, co pozostał z panem.
— Nie słyszał naszej rozmowy, bo pobiegł w poszukiwaniu mordercy.
— Czy wiedziałeś pan, że owe sznurki są to cenne dokumenty?
— Wówczas jeszcze nie miałem o tem pojęcia, ale później dowiedziałem się i byłem bardzo rad, żem ich nie zniszczył.
— Zabrałeś je pan ze sobą?