Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/63

Ta strona została skorygowana.
—   51   —

pana sprowadzić do siebie w celu zamordowania? — zapytała mię trwożnie.
— Nie mogę na to odpowiedzieć nic stanowczego, moje dziecko. Ojca panienki nie znam, ale też nie mam powodu nie wierzyć zapewnieniom człowieka, który widocznie ma jakieś pewne dane, że jest tak w istocie. Jestem jednak przekonany, że sennorita nie jest wtajemniczoną w zbrodnicze plany ojca.
— Istotnie nic o nich nie wiem, sennor. Babce mojej również nie są one wiadome.
— Kochasz swą babcię?
— O bardzo, sennor! więcej nawet, niż ojca.
— A mimoto nadużyłaś jej imienia, by mię zwabić do waszej chaty.
— Tak mi kazał ojciec, i musiałam to uczynić, bo inaczej źleby ze mną było.
— Tak czy owak, moja panno, odegrałaś swą rolę tak znakomicie, że muszę ci przyznać wielkie zdolności aktorskie.
— Dios! to z przyzwyczajenia...
Zdziwienie jej utwierdziło mię w przekonaniu o jej niewinności. Że prędzej czy później spotka ją nieszczęście — w to nie wątpiłem. Cóż jednak mogłem uczynić dla niej?
Księżyc oświecał jasno całą przestrzeń, i w jego świetle stojący na uboczu domek wyglądał dziwnie tajemniczo.
— Sądzisz pan — ozwała się dziewczyna, — że ci ludzie, którzy nas zatrzymali, zrobią memu ojcu co złego?
— Nic nie wiem. Bądź co bądź, nie mają oni najmniejszego powodu obchodzić się z nim życzliwie.
— Muszę więc ostrzec ludzi, znajdujących się w chacie.
To rzekłszy, wymknęła się w zamiarze ucieczki, lecz w kilku skokach dogoniłem ją i zatrzymałem za rękę.
— Powoli, sennorito! — rzekłem. — Nie powinniśmy się rozstawać tak nagle i bez pożegnania. To nieładnie