Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/76

Ta strona została skorygowana.
—   64   —

w puszczę sam. Przedsiębiorca godzi ich dziesięciu, dwudziestu lub trzydziestu, zaopatruje w niezbędne artykuły, jak wódka, tytuń, broń i inne rzeczy i daje pewną liczbę wołów na mięso w ciągu całej wyprawy. Oddział yerbaterów wybiera następnie z pośród siebie dowódcę, którego inni muszą słuchać, i wyrusza do roboty. Przybywszy w lasy dziewicze, kierownik ekspedycyi oznacza miejsce na szałas, i stąd rozpraszają się robotnicy w różnych kierunkach po dwu lub trzech razem, obłamują malutkie gałązki mate i znoszą je następnie do szałasu. Gdy nazbiera się dosyć materyału i gdy już spożyto tyle wołów, że skóry ich mogą wystarczyć na opakowanie zbiorów, sporządzają robotnicy niedaleko szałasu suszarnię. Gdy mate w suszarni dojdzie już do odpowiedniego stanu, pakują ją w worki ze skóry wołowej, ubijając ją w nich tak mocno, że toboł, względnie worek, jest twardy niemal jak kamień, i waży stokilkadziesiąt kilogramów.
— Widzę z tego — rzekłem, — że zajęcie yerbatera jest podobne do zabiegów poszukiwacza barci w północnej Ameryce.
— Porównanie bardzo trafne. Ale właściwego pojęcia o naszej pracy nabierze pan dopiero wówczas, gdy osobiście pozna te dzikie i niedostępne okolice, gdzie rośnie mate.
— Toż ja jedynie dlatego całe życie podróżuję, aby poznawać osobliwości i zwyczaje różnych dzielnic ziemi. Szczególniej radbym poznać dokładnie pampasy.
— A lasy dziewicze nie nęcą pana?
— Ależ owszem! zaciekawiają mię również.
— Więc rozporządza pan swoim czasem dowolnie, czy też może jest pod tym względem skrępowany?
— Jestem panem swego czasu w zupełności.
— Może tedy sennor zechce udać się razem z nami w puszczę na parę tygodni?
— I owszem.
— W takim razie będzie pan miał sposobność poznać życie yerbaterów. Czy słyszał sennor kiedy o Gran