Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/96

Ta strona została skorygowana.
—   84   —

nie mogłem powstrzymać się od szczerości, co niech mi pan wybaczy. Ale też racz mię pan objaśnić, na co się mu przyda w podróży to skórzane ubranie...
— Takie ubranie nosi w Ameryce północnej każdy porządny wędrowiec.
— Ba, ale jesteś sennor w tej chwili w Ameryce południowej, a to całkiem co innego.
— Panu się zdaje, że na północy musi być zimno, a na południu gorąco, nieprawdaż? Otóż proszę posłuchać. Na równiku mamy klimat najgorętszy; lecz im dalej od równika ku północy lub południowi, tem chłodniej. Obecnie znajdujemy się w oddaleniu czterdziestu stopni od równika na południe i mamy taki sam klimat, jak w tem samem oddaleniu na północy. Byłem zresztą dalej jeszcze na południu i nosiłem skórzane ubranie.
— Tego dobrze nie rozumiem.
— Wyjaśnię to inaczej. W tym kraju są gorące dnie, a zimne noce. Skóra wyprawna jest złym przewodnikiem ciepła, czego nie można powiedzieć o materyi waszych ubrań. Otóż ja w dzień nie będę pocił się, a w nocy marzł w takim stopniu, jak wy.
— Niby wygląda to na rzecz praktyczną.
— Bywają też w tutejszym klimacie częste deszcze. Owóż skóra ta, wyprawiona na sposób indyjski, nie przepuszcza wody; nie czepią się też jej w gąszczach leśnych gałęzie, podczas gdy wasze ubrania z łatwością podlegają podarciu na strzępy. Niech pan zresztą zobaczy, jak to ubranie przylega ściśle do ciała. Nie dostanie się doń ani komar, ani żaden inny owad. No, a wasze ubranie czyż chroni was dostatecznie przed tem?
— O sennor — westchnął, — skóra moja już po kilku dniach pracy skąsana jest raz koło razu.
— A zatem widzisz pan, że nie było z czego śmiać się tak bardzo.
— Słusznie. Ale... niech się pan nie gniewa... mimo tych wszystkich zalet, ubranie to krępuje pana w ruchach. A wygląda pan, jak nurek... Te zaś buty olbrzymie...