Ponieważ Bóg i szczęście i nieszczęście daje,
Przeciwko Bogu mówi Jan, co szczęściu łaje.
Co tak mówią, jest, Janie, ludzi barzo siła,
Że cię więcej niż franca zazdrość wysuszyła.
Jako wieczór, rad każdy z żarty na plac jedzie,
Przymówiono mu żartem przy dobrej biesiedzie,
Żeś ty w ten siem Parcewski nigdy nie wotował.
A on zaraz: chociam ja swej głowy nie psował,
Myśląc, cobych miał mówić, wżdym grzywien trzydzieści 5
Tak wziął, jako namędrszy, co się z wotum pieści.
Jakobych cię miał w księgach, dawno myślę o tym,
Ale trudno przed głową: musi to być potym.
Prawieś się ukochał w nauce i cnocie:
Znać, żeś się nie lenił ku dobrej robocie.
Nie wstydaj się sam wstąpić, zacny wojewoda,
Czeka cię loch chłodniuchny i zdrojowa woda,
Czeka rządna śmiotana i wieniec różany,
Czeka cię sad zielonym liściem przyodziany.
W nim trawa dosyć bujna, gdzie w południe czyście 5
Spać, a od słońca z drzewa u bronią cię liście.
Dobra wola jest przytym, gdy więcej nie zstaje,
A leć i to przyjaciel, co-ć to z chucią daje.
Nie każdego, jako wiesz, z bażanta być może,
Rychlej kozła wżdy człowiek albo gęś przemoże. 10