Teraz jakom duszę zbyła,
Śpiewam i prawiem ożyła.
Aryon i Orfeusz i choć Dawid trzeci,
I czwarty który niech tu z muzyką wyleci:
Bez pochyby ty wszytkie zostawisz za sobą,
Chybaby cię z tych który uprzedził urodą,
Ale kiedyś poczniecie muzyką szermować, 5
Musi się i Dawidek z swoją arfą schować.
Chłop każdy skąpy, acz jest i nader bogaty
W złoto, srebro, i mienie i w kosztowne szaty,
A nie umie używać, co mu szczęście dało,
Lepiej, aby nie miał nic, albo barzo mało.
Bo to dziwak, co go bogactwo zubożyło, 5
Przyrównam go osłowi, choć mu to nie miło,
Który przysmaki nosi kosztowne na sobie,
Przedsię lada chróścisko najdziesz przed nim w żłobie.
Jeśli mię ty przeto widzisz,
K temu sykofantą czynisz,
Iż więc nie używam biesiad
I mówię mało k temu rad:
Toć mała do mnie przyczyna, 5
Więtsza-ć jest do ciebie wina,
Bo łżesz często, mówiąc śmiele,
A mnie trudno milcząc wiele.
K temu idąc na biesiadę,
Rad też załawiasz na zwadę: 10
A ja siedząc sobie w domu,
Nie zawadzę tam nikomu.
Iż się zda inaczej tobie,
Bo-ć źle ułożono w głowie.