Ale cóż mnie wymownych mistrzów księgi dadzą?
Więcej mi niż pomogą wykręty zawodzą.
Miasto ksiąg podaj ty mnie kufel wydrążony,
Winem starym i smacznym czyście napełniony,
Tym gdy sobie podrażę, to wszytki frasunki 5
Usną ze mną: bodajże zdrów wymyślał trunki.
Skoro mi to powiedziano,
Iż od Wulkana słyszano,
Iże strzały Kupidowi
Gotuje i Wenusowi:
Zaraz mi serce upadło, 5
A w łeb mi to tedyż wlazło,
Iż to wszytko przeciw tobie,
A tak radzę, myśl o sobie,
Aleś już snać ustrzelany?
Zamieszkał barwierz do rany. 10
Przez pochlebstwa powiadam to wszędy o tobie,
Żeś mię iście zniewolił niepomału sobie
Cnotą i układnością, którą tak miłujesz,
Iż na niej wszytki twoje postępki budujesz.
Ja acz się chudo czuję, rychlej tam przestanę, 5
Gdzie więcej cnoty, niżli pieniędzy zastanę.
Kiedy wszyscy mówili, mówiłeś też i ty,
I znać było wtenczas, żeś miał rozum sowity.
Ale wiem ci ja jeszcze też jednę rzecz na cię,
Już teraz milczą wszyscy: powiedz nam co, bracie.
Jeśli to prawda, że czart nikogo nie bierze,
Co często mówią one nabożne pacierze: