Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.

handlem i zarobił tak dużo? Jeszcze raz: nie! Broń Boże! przeciwnie, wiadomo każdemu, że on nigdy do handlu szczęścia nie miał. Owszem już kilkakrotnie w swem życiu i własne i cudze pieniądze (niech to o was pomyślanem nie będzie) stracił.
Do czego tylko się dotknął, to musiał zepsuć. Raz przyczepił się do cukrowni, należącej do wielkiego, sławnego kupca i tak dobrze interes poprowadził, że zanim ów kupiec zdołał się obejrzeć — już był wpakowany w błoto po samą szyję. Nie naumyślnie, nie! ale tak sobie po prostu, ponieważ ten człowiek nie miał wcale szczęścia do handlu. Jakimże więc sposobem doszedł do posiadania placu? Oto Bóg mu dopomógł wkręcić się do kahału i zostać „dobroczyńcą miejskim.” Zaledwie pobył jakiś czas na tem stanowisku, przy kahalnej skrzyni, wnet mu Pan Świata odrazu wypłacił nagrodę za wszystkie jego dawne cierpienia. Za jego dobroć, za jego trudy dał mu ten stary pałac...
W owym to czasie ja, nieszczęsna szkapa, znajdowałam się w jego rękach. On wziął się do mnie z wielkim gustem ł zapędził mnie do ciężkiej roboty. Zaprzągł mnie do wozu i ja biedna musiałam mu zwieźć wszystką cegłę i glinę na wielki dom, który sobie zbudował. Aj! strzeż mnie Boże nadal od takiego gospodarza!!