Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/118

Ta strona została uwierzytelniona.

cznie przynosi, co jest warta! Dość nadźwigałam się worków z pierzami służąc u rzeźników w Głupsku. Dosyć się napociłam z powodu tej sukcesyi, a raczej monopolu na pierze („hazoke federen”). Dość napociłam się i zakurzyłam... jeszcze mnie kości bolą.
— Et, et! — zawołałem zapalony czytaniem, co to ma za związek z rzeźnikiem? Dalibóg moja szkapo, ty wcale nie rozumiesz metody pisania i nie masz pod tym względem najmniejszego poczucia. Oto słuchaj lepiej dalej, co dalej stoi napisane. Nie przerywaj lecz słuchaj, ale z głową, uważnie. Oto co napisałem więcej: „I ponieważ miałem honor i wielkie szczęście wkupić się do „Towarzystwa,” przeto poczuwam się do obowiązku donieść panom o pewnem stworzeniu, które wcale nie ma nazwy i któremu, słowo daję, nie wiem jakie dać miano? Powinienbym je nazwać szkapą, lecz proszę was nie śmiejcie się panowie, zdaje się, że to jest trochę człowiek. Gdybym zaś chciał nazwać je człowiekiem, to, znowuż was przepraszam panowie, nie śmiejcie się, zdaje się, że ono jest szkapą. Po prostu powiedziawszy, stworzenie to żyje jak szkapa, lecz wszystkie jego uczucia i postępki są jakoby człowiecze. Jeżeli to weźmiemy z filozoficznego punktu widzenia, to już na świecie zdarzały się podobne przykłady; bo nie masz nic nowego pod słońcem. Czem by-