Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/172

Ta strona została uwierzytelniona.

stary jegomość cieszy się nadzwyczajnie, popija wino i z lubością spogląda na synka.
— Stary — rzekł do mnie Aszmodaj — jestto niejaki Bohdan, bardzo bogaty obywatel. Do jego domu przychodził, bywało, często ów biedny ojciec, obarczony mnóstwem dzieci i przynosił naftę na sprzedaż. Pewnego razu, kiedy jak zwykle, sprzedał naftę i już chciał odchodzić, aby powrócić do swoich dzieci, spotkał go młody Bohdan, który właśnie powracał z polowania, ze strzelbą w ręku. Zobaczywszy biedaka, roześmiał się i rzekł: Zobaczmy, czy też ja potrafię upolować żyda?! To powiedziawszy, zmierzył i wystrzelił. Raniony upadł ze strasznym krzykiem, z krzykiem, któryby nawet mógł kamień poruszyć... Teraz, podczas gdy biedak męczy się, leżąc na barłogu, otoczony zgłodniałemi dziećmi, młody Bohdan rozbójnik, leżąc na miękiej kanapie, opowiada przy szklance wina o swoim figlu.
— Gwałtu! gwałtu! jak można pozwalać na takie rozbójstwo! rzeki łez i krwi niewinnej rozlewają się dokoła, a nikt nie zwróci na to uwagi. A gdzież jest prawo? gdzie są ludzkie uczucia?
— Spojrzyj no, spojrzyj trochę dalej — rzekł djabeł — a znajdziesz odpowiedź na twoje ważne pytania („kłoc kaszejs”). Niedaleko ztąd znajduje się dom; dom, w którym odbywają się sądy, w imię prawdy i słuszności. Oto tam pokaże ci