Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/179

Ta strona została uwierzytelniona.

w jeden równy rząd, każdy z nich trzymał pióro w ręku i miał kask papierowy na głowie.
— Oto są moi pisarze — rzekł do mnie ze szczególnym uśmiechem.
Jak generał wita wojsko podczas parady, tak Aszmodaj powitał pułk swoich pismaków. Odpowiedziano mu gromkim okrzykiem radości. Potem zaczął odbywać z nimi mustrę, kazał im wystawiać języki, śmiać się, pokazywać figę, następnie zakomenderował: pióra do ręki! umoczyć! a teraz wszyscy razem... pppisz!!
Cała komenda wzięła się odrazu do pisania, aż mi włosy wstawały na głowie, gdym czytał co oni piszą! Nie brakło tam i złośliwości, i kruczków, i wykrętów... Widziałem, że niektórym z piszących ręka drżała; przekonałem się później, że to byli rekruci, dopiero przyjęci do pułku, ciężko im było odrazu przyzwyczaić się do takiej roboty... Po tej mustrze, Aszmodaj świsnął znowu, i na ten odgłos stawił się przed nim jakiś djabeł olbrzym, cały pokryty piórami.
— No, co tu się działo podczas mojej nieobecności, jak idą interesa?; zarazem muszę też panów z sobą poznajomić: oto jest mój sekretarz, pan Lucyper, a to rebe Srulik...
Pan sekretarz Lucyper zrobił kwaśną minę i nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Wydobył raport z kieszeni i zaczął czytać: Wasza ciem-