Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/202

Ta strona została uwierzytelniona.

ciebie, czułam, że mi się robi dziura w sercu... ot — pomyślałam sobie, zaraz padnę na ziemię i umrę! Ludzie radzili mi, abym poszła do nauczycieli prosić za tobą, sądzili, że dobra nowina przywróci ci zdrowie. Rozumie się, żem zaraz poszła — płakałam, prosiłam, ale wszystko napróżno. Odpowiedzieli mi: „nie, to rzecz niemożliwa.” Najęłam furę i zawiozłam cię do domu. Z dnia na dzień stawałeś się coraz bardziej zamyślonym, coraz smutniejszym, a jakeś zaczął mówić, to (zbaw mnie Boże!) już mówiłeś o ogniu i o wodzie, wypuszczałeś twój gniew na wszystkich szlachetnych ludzi, na wszystkich naszych pięknych, nabożnych obywateli miasta! Dobrze jeszcze, prawdziwy cud dalibóg, że oprócz domowych ludzi, nikt nie przychodził do ciebie, bo nie słyszeli przynajmniej i nie wiedzą, coś ty na nich (niech to dziś pomyślanem nie będzie!) wygadywał! Z każdym dniem stawałeś się słabszy, słabszy, aż nakoniec położyłeś się do łóżka. Około dwóch tygodni byłeś jakby w letargu, z zamkniętemi oczami, bez znaku życia, tylko chwilami mówiłeś coś w gorączce, opowiadałeś różne straszne bajki!.. Ach! Sruliku, drogi mój Sruliku, oto co twoje piękne książki, twoje historye narobiły! Dość mi już tego, dość; — dalibóg, gdybyś był wpierwej posłuchał rady matki i ożenił się, jak tego porządek świata wymaga, jak to