Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

i robiła bokami, możnaby mniemać, że to padlina leży.
— Szok! szok! szok! — rzekłem do niej po końsku — i klepiąc ją po szyi, położyłem koło niej wiązkę siana.
Szkapa podniosła głowę i spojrzała na mnie dużemi oczami, zdziwiona, że taki człowiek jak ja, zrobił honor biednej szkapie i wizytował ją wieczorem w… błocie.
— Szok! szok! — mówiłem do niej dalej po końsku, co znaczy: „dobry wieczór szkapo! przyniosłem ci wieczerzę; jedz, jeśli ci zostały jeszcze zęby w pysku…” Szok! szok! na litość Boską, musisz być bardzo zmęczona. Szok! szok! — rzekłem do niej kilkakrotnie, podsuwając jej wiązkę siana pod sam nos.
— Witaj młodzieńcze[1] — odezwał się ktoś dziwnym, przytłumionym głosem.
Struchlałem, usłyszawszy to przywitanie. Zkąd się tu kto wziął? — pytałem sam siebie zdumiony. Kto się tu może odzywać, kiedy ani blizko mnie, ani nigdzie wokoło, niema nawet śladu człowieka?

— Nie bój się młodzieńcze — dał się znów słyszeć ten sam głos; bądź człowiekiem i nie lękaj się… to ja, szkapa, odzywam się do ciebie.

  1. „Boruch-abo” (bądź błogosławiony przybyszu). Temi słowy hebrajczycy pozdrawiali swych gości.