Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/43

Ta strona została uwierzytelniona.

ciu jest tylko snem — i że istotnie mam do czynienia ze zwyczajną, ordynaryjną szkapą, która nie posiada w sobie ani jednej żyłki księcia, która nie ma odrobiny poczucia godności własnej, honoru — i nie jest wstanie uczuwać boleści, cierpień, obrazy i wstydu. Gdyby miała chociaż odrobinę poczucia godności własnej, chociaż cokolwiek rozumu, czyż mogłaby doleżyć na miejscu tak spokojnie?!
O! krew powinna się w niej wzburzyć i zakipieć jak w kotle, powinien w niej zadrgać każdy nerw, każda kostka! Powinna przecież pomyśleć, że nie dobrze jest istnieć na świecie jako wieczna szkapa, nie dobrze cierpieć od lada łobuza, lada psa. Powinna rzucać się i szarpać na wszystkie strony i wszelkiemi środkami starać się zostać napowrót człowiekiem!..
O tak, wstydziłem się sam za siebie. Czyż nie jestem waryatem? Co zrobiłem? Dla kogom tak wzdychał, tak płakał, dla kogo wylewałem krwawe łzy? Dla kogo chciałem złożyć w ofierze moje dni, moje lata, moje życie całe? Dla kogo? dla szkapy! dla pażernej (jadeszliwer), poodparzanej szkapy!
Obejrzałem się na wszystkie strony i ze złamanem sercem odsunąłem się nieco dalej.
Szkapa westchnęła ciężko, a to jej westchnienie uderzyło znowuż w me serce jak piorun! Za-