Strona:PL Michał Bałucki-Album kandydatek do stanu małżeńskiego 044.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

które ją już bawić przestało. — Chciała mieć z niego drugiego Wiernusia, coby aportował, służył, odgadywał jéj myśli. — Przyzwyczajona bowiem była do tego, że wszyscy koło niéj, nie wyjmując rodziców pełnili funkcyje takich Wiernusiów. — Pan młody jakoś niechciał być Wiernusiem, a nawet kilka razy dość ostro odpowiedział na kapryśne zachcenia żony, nazwał ją samolubem, że nie umie kochać nic i nikogo prócz siebie i kilka jeszcze takich morałów jéj nagadał, które lubo były nowością dla rozpieszczonéj jedynaczki, ale nowość taka nie rozbawiła ją jakoś, tylko oburzyła. — Zaczęła płakać i to tak głośno, że mama w trzecim pokoju usłyszała i przybiegła przestraszona. Za mamą przybiegł tatko z na pół ogoloną brodą, za tatką stara rezydentka panna Pelagija, za tą stary Jakób z kredensu, i Magdusia z kuchni z omączonemi rękami i Wiernuś nawet — i wszystko to tłoczyło się do płaczącéj, dopytywało o przyczynę łez, — a gdy przyczyna została wiadomą oburzenie przeciw panu młodemu nie miało granic; nazwano go człowiekiem bez serca, bez wychowania, bez sumienia i odtąd pan August w opinii wszystkich domowników wyszedł na tyrana. — Jadwiga przybrała minę męczonéj ofiary, służba patrzała na niego z wymownym wyrzutem, mama wzdychała po kątach tak mocno, że nie mógł nie słyszeć tego, a papa unikał go. — Pan August nie mógł długo wyżyć w takiéj atmosferze; trzeba było albo uciec, albo wynaleźć jaki modus vivendi. Ze względu na opiniją ludzką i własną przyszłość, obrał to ostatnie, przeprosił żonę za chwilowe uniesienie się, zbyt ostre wyrazy i starał się na innéj drodze znaleźć przystęp do jéj względów i serca. — Probował ją zjednać sobie różnemi miłemi niespodziankami i wymyślał dla niéj różnego rodzaju przyjemności, zabawy, ale biedak nie wiedział o tem