Strona:PL Michał Bałucki-Album kandydatek do stanu małżeńskiego 047.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ników; umyślnie jednak umieściłem go pod kabalistyczną siódemką, istnieje bowiem między elegantką a ową liczbą wielkie podobieństwo tj. że obie nieszczęście przynoszą. Dawniéj w Krakowie a nawet i w Galicyi okaz ten bywał bardzo rzadki. Od roku 1807 — a więcéj jeszcze od 1830 zaczynają elegantki z wiedeńskim szykiem pokazywać się na balach u namiestników. Blanszowane twarze, loki angielskie, złote tabakierki i wiedeńskie mody należały wtedy do koniecznych warunków elegantki. Ale ta pretensyja do elegancyi ograniczała się na Lwowie i paru miastach cyrkułowych. Do Krakowa nie dostała się przez podgórską komorę, chyba jako kontrabanda. Poczciwe nasze Krakowianki słynęły ze zdrowéj cery, wesołego i szczerego uśmiechu, perkatych nosów i dużych warkoczy, ale elegancyją nie grzeszyły wcale. Dzienników mód nie znano, sprowadzano i kupowano materyje trwałe, przykrawano je, jak umiano, wyglądało to trochę niezgrabnie; nie trudno było o wypukłe plecy, niezgrabną nogę obutą w duży trzewik na wielkim obcasie; mimo to kochano się, żeniono, nie zważano na niezgrabną figurę z wysadzonym naprzód żołądeczkiem, ani na niski obcasik, szczególniéj, gdy go można było nadsztukować holenderskiemi dukacikami papy do wysokości szczudeł. — Dopiero między rokiem trzydziestym a czterdziestym pewna część mieszkanek Krakowa zachorowała na paryskie mody. A że ówczesne mody wypowiedziały wojnę naturze; więc można sobie wyobrazić jakie męki przechodzić musiały hoże krakowianki, zanim swe bujne, rozrosłe członki zdołały poskromić i zastosować do wymagań mody. W tym czasie aby być elegantką — trzeba było mieć pewną odwagę.