Strona:PL Michał Bałucki-Album kandydatek do stanu małżeńskiego 074.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo zapewne zapomniała się wybielić albo nie miała czasu.
— Więc pani sądzi....
— Najniezawodniéj. Zkądżeby miała taką alabastrową płeć. Przecież pamiętam ją dzieckiem, jak się bawiła z moją Melanką; to była jak noc przy mojéj Melance.
— I uważa pani, że codzień chudsza, z czem jéj wcale nie do twarzy.
— Z czasem tylko z profilu będzie widzialna.
Innéj znowu piękności przepowiada także jaka pani radczyni, że utyje i to ją zeszpeci, bo rysy się zaleją, stracą rysunek, wyrazistość i będzie „zwyczajna sobie twarzyczka“.
Głośna piękność musi przewidywać te katastrofy grożące jéj wdziękom i zabezpieczać się przeciw nim na wszelkie możliwe sposoby. Obawa utycia zmusza ją do postów, do picia mocnéj herbaty, octów i innych kwasów. Ta znowu, któréj chudość zagraża, syci się czekoladami, rewalescierem du Barry, piwem i mącznemi potrawami. Cóż dopiero mówić o téj staranności, z jaką usuwa z twarzy każdy pryszczyk, każdą plamkę piegów, zaczerwienienia katarowe koło noska, — czarny punkcik na zębach przyprawia ją o bezsenność, — cieniuchna zmarszczka na twarzy do rozpaczy ją przywodzi i wiedzie za sobą szereg smutnych, czarnych myśli. — Modniarki, krawcowe, fryzyjerowie, fabrykanci perfum, dentyści — to jéj sprzymierzeńcy, którzy ją podtrzymują na wysokości opinii i pomagają do zwycięztwa. Cóż dopiero jeżeli taka piękność znajdzie w jakiéj świeżo przybyłéj albo podrastającéj pannie niebezpieczną rywalkę. Cały arsenał swoich wdzięków wydobywa do walki, gotowa nawet robić ustępstwa z dumy i cnoty, nie każe się już uwielbiać, ale prosi wymownemi spojrzeniami, aby jéj